Wszechświat ogłasza chwałę Boga, a my istniejemy, aby to dostrzegać, aby być tym zdumionym i wysławić Boga z tego powodu. Dlatego Paweł mówi w Rzymian 1:20-21 „Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwa, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę. Dlatego, ze poznawszy Boga, nie uwielbiali go jako Boga”. Wielką tragedią wszechświata jest to, że choć człowiek został stworzony by wysławiać Boga, my wszyscy nie spełniliśmy tego celu i „zamieniliśmy chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka” (Rzymianie 1:23) – szczególnie tego w lustrze. To jest istota tego, co nazywamy grzechem.
Dlaczego więc Bóg stworzył wszechświat? Przez całą Biblię rozbrzmiewa odpowiedź - od wieczności w wieczność - niczym rozlegające się grzmoty: Bóg stworzył świat dla swojej chwały.
Kiedy Bóg stwarzał świat, nie stworzył go z powodu jakiegoś niedostatku, słabości, czy niedoboru. On stworzył go z powodu swej pełni, siły i całkowitej wystarczalności. Jak Jonathan Edwards powiedział: „To nie jałowość i mankamenty źródła, przyczyniają się do jego wytryśnięcia” (Yale: Works, Vol. 8, 448) Więc nie wysławiamy Boga przez zwiększanie jego chwały, ale przez zobaczenie, rozkoszowanie się i ukazanie jego chwały (co jest równoznaczne z poznawaniem, kochaniem i ukazywaniem go).
Źródło: http://nalezecdojezusa.pl
Nie spisuj siebie na straty
Lekcja z życia Charlesa Thomasa Studda (1860-1931), misjonarza w Azj i Afryce.
"Nie spisuj siebie na straty z powodu braku talentów. Bóg może wyposażyć cię w każdą umiejętność potrzebną do wypełnienia Jego woli. Pamiętaj, we wczesnym okresie służby C.T. Studd nie był świetnym mówcą. Jego talenty rozwijały się w miarę używania. Zawsze dawała o sobie znać impulsywna strona charakteru Charlesa. Czyniła go nieco narwanym, lecz w Bożych rękach stawała się tym, co pozwalało mu odrzucić nadmierną ostrożność i odważyć się na śmiałe czyny dla Boga. Jego wielką zaletą była gorąca, silniejsza niż cokolwiek miłość do Chrystusa. Jezus zajmował pierwsze miejsc we wszystkim. Górował ponad miłość własną, pragnienie wygody, światowych dóbr czy intymnych relacji. C.T. Studd był strzałą Pana, ostruganą i wyostrzoną Jego dłońmi tak, że zostało tylko to, co niezbędne. Żadnych fanaberii, kaprysów, zachcianek, z jednym pragnieniem - iść naprzód.
- z książki Eileen Vincent pt. "Charles i Priscilla Studd. Żadna ofiara zbyt wielka"
"Nie spisuj siebie na straty z powodu braku talentów. Bóg może wyposażyć cię w każdą umiejętność potrzebną do wypełnienia Jego woli. Pamiętaj, we wczesnym okresie służby C.T. Studd nie był świetnym mówcą. Jego talenty rozwijały się w miarę używania. Zawsze dawała o sobie znać impulsywna strona charakteru Charlesa. Czyniła go nieco narwanym, lecz w Bożych rękach stawała się tym, co pozwalało mu odrzucić nadmierną ostrożność i odważyć się na śmiałe czyny dla Boga. Jego wielką zaletą była gorąca, silniejsza niż cokolwiek miłość do Chrystusa. Jezus zajmował pierwsze miejsc we wszystkim. Górował ponad miłość własną, pragnienie wygody, światowych dóbr czy intymnych relacji. C.T. Studd był strzałą Pana, ostruganą i wyostrzoną Jego dłońmi tak, że zostało tylko to, co niezbędne. Żadnych fanaberii, kaprysów, zachcianek, z jednym pragnieniem - iść naprzód.
- z książki Eileen Vincent pt. "Charles i Priscilla Studd. Żadna ofiara zbyt wielka"
Subskrybuj:
Posty (Atom)